Podczas spacerów po placach zabaw lub innych miejscach często można usłyszeć powiedzenia, takie jak „czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”, sugerujące, że negatywne cechy nabyte we wczesnym życiu utrzymują się w dorosłości. To przekonanie nie ogranicza się jedynie do rodzicielskiego otoczenia. Również w innych społecznościach można usłyszeć podobne opinie. Na różnych imprezach rodzinnych nie brakuje osób gotowych do przekazywania mądrości życiowych, twierdząc, że to, czego ktoś nie nauczył się we wczesnym wieku, stanie się trudne do opanowania w późniejszym życiu, czyli popularne „czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał”.

Przysłowia podkreślają znaczenie nauki we wczesnym stadium rozwoju jednostki, zwłaszcza tego, co przyswajamy od rodziców w trakcie ich wychowywania nas. Wskazują one, że umiejętności i wartości, takie jak dobre obyczaje, które zdobywamy od najwcześniejszych lat, mają wpływ na naszą przyszłość, ponieważ to, co przyswajamy w młodości, towarzyszy nam przez całe życie. Przekazują one również istotę procesu socjalizacji w życiu ludzi.

Socjalizacja to złożony, wielostronny proces uczenia się, dzięki któremu człowiek, istota biologiczna, staje się istotą społeczną, członkiem określonego społeczeństwa i reprezentantem określonej kultury. Jest to proces stawania się takim, jakim chce nas mieć nasze otoczenie społeczne.

W toku socjalizacji człowiek poznaje i przyswaja sobie umiejętności, które leżą u podstaw wszelkich interakcji społecznych, takie jak znajomość społecznie konstruowanych systemów znaczeń, zdolność rozumienie znaków, w tym języka oraz symboli, umiejętność posługiwania się nimi oraz poznaje procedury interpretacyjne zachowań innych ludzi, normy i wzory zachowań, wartości. Ponadto w toku socjalizacji człowiek kształtuje swoją osobowość i określa własną tożsamość.

Rodzina z kolei jest kluczowym elementem w tym procesie, odgrywając fundamentalną rolę w socjalizacji jednostki. Socjalizacja pierwotna przebiega w atmosferze nasyconej uczuciami. Silna więź emocjonalna łączy dziecko z rodzicami, którzy są dla niego najważniejszymi osobami, przekazującymi wiedzę o otaczającym świecie i jego regułach. Są oni dla niego takimi znaczącymi innymi, z którymi łączy je silny związek emocjonalny. Związek ten sprawia, że dziecko łatwo utożsamia się z rodzicami i bez trudu, wręcz automatycznie przejmuje i internalizuje ich sposób widzenia świata, ich wartości, postawy i wzory zachowań.

Ponadto rodzice są dla dziecka jedynymi znaczącymi innymi, na których jest nieodwołalnie skazane. W rezultacie świat społeczny, w takiej postaci, w jakiej rodzice go doświadczają, postrzegają i oceniają, przedstawia się dziecku jako jedynie istniejący i jedynie możliwy, jako świat „w ogóle”. Dziecko nie ma wyboru między różnymi znaczącymi innymi i czy chce, czy nie chce, żyje w świecie zdefiniowanym przez swoich rodziców.

Ma to poważne konsekwencje. To właśnie dlatego świat zinternalizowany w socjalizacji pierwotnej jest o wiele lepiej zakorzeniony w świadomości niż światy internalizowane w socjalizacji wtórnej. Prawda ta dawno została dostrzeżona przez mądrość ludową, czego wyrazem jest przytoczone już wyżej przysłowie: „czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”.

Jednak autorka książki „Geny czy wychowanie”, Judith Harris Ruth, podchodzi do tego zagadnienia w nieco inny, kontrowersyjny sposób. Twierdzi ona, że kluczowy wpływ na jednostkę ma nie tyle sposób wychowania, co geny. W tym kontekście kwestionuje tradycyjne przekonania społeczeństwa dotyczące roli rodziców w kształtowaniu charakteru i zachowań jednostki. Jej teoria stawia pod znakiem zapytania powszechnie akceptowane przekonania o tym, jakie czynniki mają decydujący wpływ na kształtowanie się osobowości i cech jednostki.

Sama autorka jest w pewnym sensie powiązana ze światem akademickim. Jest autorem pod-ręczników akademickich, jednak nie jest ściśle związana z żadnym uniwersytetem. Uważa się, więc za osobę obiektywną, która nie musi trzymać się jednego kierunku badań tak jak uczeni uniwersyteccy. Stwierdza ona, że badacze procesu socjalizacji muszą skupiać się na badaniu, a właściwie potwierdzaniu ważności wychowania na jednostki. Z kolei genetycy-behawioryści muszą w swych badaniach skłaniać się ku potencjale natury, czyli genetyki w rozwoju człowieka.

Deklaruje ona, że ci naukowcy są często zbyt zaabsorbowani udowadnianiem swoich racji, co prowadzi do tego, że nie czytają prac swoich przeciwników. W rezultacie badacze zajmujący się wychowaniem i badacze skupiający się na naturze nie są w stanie adekwatnie ocenić, co jest istotniejsze, gdyż brakuje im wystarczającej obiektywności w podejściu do tego tematu.

Wskazuje na to, że konfrontacja pomiędzy dwoma podejściami – wychowaniem a dziedziczeniem genetycznym – staje się utrudniona, gdy badacze zatracają obiektywizm, skoncentrowani jedynie na udowadnianiu swoich tez. Ta postawa może prowadzić do ograniczenia pełnego zrozumienia tego, co naprawdę odgrywa kluczową rolę w kształtowaniu jednostki.

Według Judith Harris, mit rodzicielskiego wychowania, czyli przekonanie o tym, że to, w jaki sposób rodzice wychowują swoje dzieci, ma kluczowy wpływ na ich rozwój, jest pro-duktem psychologii akademickiej. Oznacza to, że wiele teorii psychologicznych opiera się na badaniach, które nie uwzględniają szerokiego kontekstu społecznego i środowiskowego, w którym dziecko się rozwija.

Twierdziła ona, że czynniki genetyczne oraz wpływ rówieśników i otoczenia społecznego mają znacznie większe znaczenie dla kształtowania osobowości i zachowań niż tradycyjnie uznawane aspekty rodzicielskiego wychowania. Zdaniem Judith Harris mit rodzicielskiego wychowania był jedynie wynikiem przyjęcia pewnych założeń w obszarze psychologii akademickiej, które niekoniecznie odzwierciedlały rzeczywisty wpływ rodziców na rozwój dziecka. Jej teoria oczywiście wzbudziła kontrowersje, ponieważ podważała powszechne przekonania i stawiała pytanie o rolę, jaką pełnią rodzice w kształtowaniu charakteru swoich dzieci.

Według niej rodzice odgrywają znacznie mniejszą rolę w kształtowaniu charakteru swoich dzieci, niż tradycyjnie uważano. Jej teoria zakładała, że istnieje ograniczony wpływ rodziców na rozwój osobowości dziecka, a inne czynniki, takie jak genetyka, wpływ rówieśników i otoczenia społecznego, są znacznie istotniejsze.

Jej praca skupiała się głównie na krytyce badań sugerujących, że cechy dzieci są głównie formowane przez sposób, w jaki są wychowywane przez swoich rodziców. Jednym z jej kluczowych argumentów było przekonanie, że pewne cechy, takie jak agresja, niekoniecznie są wynikiem wzorowania się dzieci na swoich rodzicach, ale mogą być bardziej związane z dziedziczeniem genetycznym.

Jeśli agresywni rodzice mają agresywne dzieci, to niekoniecznie oznacza to, że dziecko na-śladuje agresywne zachowanie rodziców. Zamiast tego stwierdza, że pewne tendencje do agresji mogą być bardziej wynikiem dziedziczenia genów predysponujących do tego rodzaju zachowań. To podejście odwraca tradycyjne spojrzenie na wpływ rodziny na dziecko, kładąc większy nacisk na dziedziczenie genetyczne.

Dodatkowo Harris wyraźnie manifestowała swoje krytyczne podejście do teorii efektu ko-lejności urodzenia, która zakłada, że pozycja dziecka w rodzinie ma istotny wpływ na jego rozwój osobowościowy i zachowanie. W swoich badaniach i publikacjach podkreślała, że istnieje niewiele dowodów na potwierdzenie tej teorii i że wpływ rodzeństwa na rozwój jednostki jest zdecydowanie bardziej skomplikowany.

Według Harris, istotniejsze czynniki w kształtowaniu osobowości i zachowania dziecka to przede wszystkim czynniki społeczne, kulturowe i środowiskowe. Zdaniem Harris, to interakcje społeczne z rówieśnikami, wpływ grup społecznych oraz kultura otaczającego środowiska mają znacznie większy wpływ na rozwój jednostki niż pozycja, jaką zajmuje ona w rodzeństwie.

Podkreślała również, że różnice między rodzeństwem mogą być rezultatem oddziaływań społecznych z zewnątrz, a nie wyłącznie efektem pozycji w rodzinie. Jej badania sugerują, że środowisko społeczne poza rodziną, takie jak szkoła czy grupy rówieśnicze, odgrywa kluczową rolę w kształtowaniu jednostkowej tożsamości i zachowań.

Twierdziła, że dzieci bardziej identyfikują się z rówieśnikami z otoczenia szkolnego niż z własnymi rodzicami. Modyfikując swoje zachowania zgodnie z normami panującymi w grupie rówieśniczej, dzieci kształtują swoją tożsamość i charakter. To spojrzenie zakłada, że oddziaływanie społeczne odbywa się głównie wśród rówieśników, co w ostateczności formuje indywidualny charakter każdego dziecka.

To wśród rówieśników dziecko doświadcza pierwszych interakcji społecznych poza rodziną. W kontakcie z rówieśnikami kształtuje się jego tożsamość społeczna, a proces ten ma istotne konsekwencje dla dalszego życia. Rówieśnicy stają się ważnymi modelami zachowań, norm społecznych i wartości, wpływając na kształtowanie się charakteru jednostki.

Już na etapie niemowlęcym dzieci przejawiają chęć przebywania wśród swoich rówieśników, co stanowi naturalny instynkt społeczny. Poprzez wzajemny kontakt wzrokowy i komunikację niewerbalną niemowlęta nawiązują pierwsze formy relacji. W miarę wzrostu tych umiejętności proces socjalizacji poszerza się o bardziej złożone formy komunikacji i interakcji.

Przykład chłopca uczącego się obcego języka dla nawiązania kontaktu z rówieśnikami doskonale ilustruje, jak środowisko rówieśnicze może kształtować jednostkę. Chłopiec ten, chcąc nawiązać interakcje z innymi dziećmi, postanowił podjąć trud nauki nowego języka. Jego motywacją było pragnienie bycia częścią grupy rówieśniczej, a chęć posiadania przyjaciół skłoniła go do podjęcia wysiłku nauki obcego języka.

Z kolei, historie wychowanych oddzielnie bliźniąt jednojajowych są świadectwem potęgi genów. Sugerują, że wspólne geny powodują uderzające podobieństwo cech osobowości, nawet jeśli każde z bliźniąt wychowuje się w odmiennym środowisku domowym. Ważnym przykładem jest tutaj opowieść o Amy i Beth, zaadoptowanych przez różnych rodziców. Amy została odrzucona przez swoich rodziców adopcyjnych, Beth była rozpieszczana, ale obie cierpiały na tę samą niezwykłą kombinację zaburzeń osobowości. Oznacza to, że geny mogą wpływać na ludzkie zachowania w bardzo subtelny, złożony sposób, którego nie potrafi wyjaśnić współczesna wiedza o mechanizmach dziedziczenia czy neurofizjologia mózgu.

Rodzice, często nieświadomie, zaczynają traktować swoje potomstwo inaczej, biorąc pod uwagę indywidualne cechy dziecka. Już od chwili narodzin maluchy różnią się od siebie nie tylko wyglądem czy cechami fizycznymi, lecz także swoją niepowtarzalną osobowością. Autorka zauważa, że także te małe istotki wpływają na swoich opiekunów, kształtując relacje i wspólne doświadczenia.

Każde dziecko jest unikalne od samego początku. Nie tylko różnice fizyczne, takie jak kształt twarzy czy kolor oczu, świadczą o tej niepowtarzalności. Rodzice, chcąc czy nie, zaczynają reagować na te subtelne różnice, dostosowując swoje podejście do potrzeb i wymagań konkretnego dziecka.

Z jednej strony, traktowanie dzieci inaczej wynika z naturalnej tendencji do dostosowywania się do ich indywidualnych potrzeb. Jednakże czasem to podejście może prowadzić do nierówności w traktowaniu potomstwa. Rodzice często nieświadomie faworyzują jedno z dzieci, nie zdając sobie sprawy z tego, że to wpływa na całą rodzinę.

Jednak nie tylko rodzice kształtują dzieci, ale i maluchy wpływają na swoich opiekunów. Ich uśmiech, reakcje, czy nawet kaprysy potrafią rozjaśnić lub skomplikować dzień rodziców. Dziecko, choć małe, jest istotą aktywnie oddziałującą na otoczenie, zdolną kształtować atmosferę w domu. To, jakie jest dziecko, wpływa na to, jacy są rodzice, tworząc jednocześnie specyficzną dynamikę rodziną. Zarówno rodzice, jak i dzieci, są aktywnymi uczestnikami procesu wzajemnego kształtowania się.

Książka prezentuje przypadki, w których dziecko oddziałuje na rodzica. Związek ten jest dwukierunkowy, co oznacza, że nie tylko geny rodziców wpływają na rozwój dziecka, ale także zachowanie i potrzeby potomstwa kształtują postawy i reakcje opiekunów.

Inny istotny temat poruszony w tekście to rola nauczycieli w procesie socjalizacji dzieci. To od nauczycieli zdobywamy pewne wzorce zachowań, naśladujemy ich postawy. W szkole to oni odgrywają funkcję kierowania grupą, co ma wpływ na samopoczucie uczniów. Mają także wpływ na formowanie się osobowości dzieci i kształtowanie relacji między rówieśnikami w klasie. Nauczyciele mogą tworzyć i kształtować grupę, jednocząc ją i budząc poczucie wspólnoty. W ten sposób dzieci uczą się współpracy, wzajemnej opieki i troski w grupie rówieśniczej. Rola nauczyciela w procesie socjalizacji jest niezmiernie istotna, ponieważ od najmłodszych lat wpływa na rozwój dziecka. Jego wpływ, pochodzący spoza środowiska rodzinnego, ma charakter unikalny i różni się od roli rodziców. Nauczyciel ma za zadanie eliminowanie różnic kulturowych między dziećmi i jednoczenie ich poprzez wskazywanie wspólnego celu, do którego powinny dążyć.

Autorka poszerza również temat, dotykając teorii, która wskazuje na istotną rolę różnic w metodach wychowawczych między rodzinami w kształtowaniu rozwoju dzieci. Rodzice podejmują decyzje w zakresie wychowania, opierając się na własnych doświadczeniach, systemie wartości oraz kulturze, z której się wywodzą. W rezultacie stosowane przez nich podejścia mogą mieć charakter autorytarny, permisywny lub autorytatywny.

Rodzice autorytatywni, łącząc asertywność z empatią, tworzą atmosferę sprzyjającą rozwijaniu odpowiedzialności i umiejętności podejmowania decyzji u swoich dzieci. Z kolei rodzice permisywni, poprzez brak wyraźnych struktur i granic, mogą przyczynić się do sytuacji, w której dziecko nie rozwija umiejętności radzenia sobie z ograniczeniami.

Książka podnosi także kwestię pośrednich skutków dziedziczenia, które stanowią element środowiska, będąc jednak konsekwencją przekazywania genów. To, w jaki sposób rodzic reaguje na określone cechy dziecka, może wynikać z dziedziczonych predyspozycji, co z kolei oddziałuje na formowanie wartości i norm u potomstwa.

W związku z tym, według Judith Harris, rodzice mają wpływ na dziecko poprzez dostarcza-nie mu genetycznych cech oraz środowiska, które stwarza szanse na rozwój, ale nie są aż tak odpowiedzialni za kształtowanie konkretnych cech charakteru czy zachowań. Jej teoria podważała tradycyjny pogląd na to, że rodzice są głównymi architektami osobowości swoich dzieci.

W kontekście rodziny, Harris podkreśla, że mimo że wpływ rodziny jest istotny, to często przeceniany. Geny, zdaniem autorki, mają większy wpływ na pewne cechy charakterystyczne dla jednostki niż same doświadczenia w rodzinie. Autorka bada także rolę środowiska rówieśniczego, dowodząc, że interakcje z rówieśnikami mają kluczowe znaczenie dla socjalizacji jednostki, a czasem nawet bardziej niż wpływ rodziny.

Dodaj komentarz